Jedno z moich bardzo starych opowiadań. Mam nadzieję że nie jest złe. Oceńcie.
Czasami jak do niego wracam to nawet śmiać mi się chce : ))
modelka: Agata Grzebuła |
Pamiętnik E.B.
Kilka
lat temu w pewnej miejscowości dokonano wielu porwań i brutalnych zabójstw
młodych kobiet. Ekspertyzy wykazały, że wszystkie z nich były dziewicami.
Jednak łączył je jeszcze jeden element, przy każdej z nich znaleziono
kserokopię „Pamiętnika E.B.”. Policja badała sprawę tych kserokopii jednak w
każdym przypadku książka znikała w niewyjaśnionych okolicznościach.
Beata,
jedna z najładniejszych dziewczyn w szkole, miała wszystko. Pieniądze,
znajomości, kochającą rodzinę, tłumy koleżanek a w chłopakach mogła przebierać
bez końca. Któż mógłby podejrzewać co może ją spotkać.
Pewnego
wieczoru, Beata wracając od koleżanki pomyślała, że bardzo dawno nie miała
żadnej książki w ręku. A ponieważ biblioteka była po drodze postanowiła ją
odwiedzić. Już miała chwytać za klamkę, gdy nagle zauważyła ogłoszenie, że tego
dnia biblioteka jest zamknięta.
Rozczarowana
zaczęła powoli schodzić po schodach do momentu gdy usłyszała skrzypnięcie
podłogi. Szybkim ruchem odwróciła się. Zdążyła zobaczyć cień smukłej postaci
przemykającej przez korytarz biblioteki, pomyślała, że może to być pani
bibliotekarka, z którą miała bardzo dobre kontakty i na pewno udałoby się ją
namówić na to, aby mogła pożyczyć, chociaż jedną cieniutką książkę.
Zapukała
w szybę.
-Jest
tam ktoś? - zapytała.
Nikt
nie odpowiedział. Beata trochę się zasmuciła. Zaczęła się rozglądać, licząc że
może gdzieś wypatrzy panią bibliotekarkę która mogła wyjść tylnym wyjściem i
jednak ją namówi na, to, aby ją, choć na chwile wpuściła. Nagle coś zabłysło.
Beata pomyślała, że to burza. Kątem oka na jednym ze schodków zobaczyła leżącą
książkę. Podbiegła do niej i podniosła. Zdziwiło ją że książka leży porzucona.
Uznała jednak iż widocznie wypadła komuś z torby kiedy wychodził z biblioteki.
Przetarła ją i zobaczyła pozłacany napis „Pamiętnik E.B.”. Pomyślała, że może
to być książka typu „Pamiętnik księżniczki” którą uwielbiała. Schowała ją do torby
i szybko wróciła do domu móc się w niej zagłębić.
Do
domu dotarła około północy i pomimo ogromnej potrzeby zaśnięcia nie mogła się
oprzeć chęci przeczytania książki. Gdy rodzice już spali zabrała się za
czytanie. Otworzyła książkę na pierwszej stronie.
-Modlitwa
Elżbiety... - wyszeptała pierwszy wers.
Nagle w jej pokoju zrobiło się jakby chłodniej, ale pomyślała ze
to pewnie przez pogodę na dworze. Kontynuowała czytanie.
-Przybądźcie
chmury. Wznieście się złowrogą burzą, zrodzoną by ich rozpłatać. Niech osłona
nocy będzie świadkiem i zniszczy opornych by krzywdy mi nie uczynili. Niechaj
krew wielu mnie obmyje zachowując urodę na wieki. Zaklinam was... – ciarki
przeszły Beatę po czym uznała że wstęp książki zapowiada dość krwawą historię i
jednak przeczyta jutro rano.
Wtem
przydarzyło się coś niezwykle niespodziewanego. Schowana pod kołdrą dziewczyna
zdaje sobie sprawę iż jest jej niewiarygodnie zimno i postanawia sprawdzić czy
na pewno zamknęła okno w pokoju. Okazało się że nie jest już w domu. W niewyjaśniony
sposób nagle znalazła się na ogromnym cmentarzu. Dziewczyna jest przerażona.
Nie dociera do niej jak mogła przenieść się z własnego łóżka na cmentarz
którego nigdy nie widziała na oczy.
Przerażona
wstaje z ziemi i postanawia jednak rozejrzeć się za jakimś źródłem pomocy. Wpadła
na pomysł by zwyczajnie wejść na podwyższenie dzięki któremu łatwiej będzie jej
zlokalizować wyjście. Po chwili znalazła nieduży grobowiec na który bez
problemu udało jej się wspiąć. Rozejrzała się.
-Brama
jest bliżej niż myślałam – wyszeptała zmarznięta Beata.
Pobiegła
szybko do niej. I usilnie próbując ją wyważyć niczego nie osiągnęła.
Postanowiła jeszcze raz rozejrzeć się po okolicy. Po długim czasie poszukiwań
stwierdziła jednak że poszuka jakieś spokojnego miejsca by spróbować się
przespać. Rano ktoś na pewno przyjdzie na ten cmentarz i ją uwolni. Na uboczu cmentarza
rosło kilka drzew i krzewów a tuż obok stał rząd ławek. Zmęczona uznała że to
miejsce nadaje się na nocleg. Gdy nagle usłyszała szelest. Prędko odwróciła
głowę. To co ujrzała przerosło jej najśmielsze oczekiwania. W jej stronę
kierowała się szybkim tempem kilkuosobowa grupa żywych trupów. Nie dowierzając
jeszcze bardziej w to co ją spotkało nie straciła trzeźwości umysłu i dobrze
wiedziała co ją spotka jeśli nie zacznie uciekać po dłuższej chwili ucieczki,
zmęczona i zapłakana dotarła do dziwnej posiadłości która znajdowała się na
terenie cmentarza. Wbiegła szybko do środka zamykając za sobą drzwi. Myślała ze
tu znajdzie pomoc.
-Jest
tu ktoś?! – zapytała Beata.
-Czego
chcesz bezczelna dziewczyno? – powiedziała starsza kobieta siedząca w pokoju
obok
- kto to widział żeby wbiegać w środku nocy do cudzego domu bez pukania?
–dodała.
-Musi
mi pani pomóc! Przed domem są jakieś stwory! Wyglądają jak zombie! Nie
przyglądałam się im dokładnie ale mam wrażenie ze to same kobiety! Proszę mi
uwierzyć! – krzyczała bez opamiętania Beata.
-Kim
w ogóle jesteś?!
-Nazywam
się Beata, trafiłam tu... Sama nie wiem. A kim pani jest? Proszę mi pomóc!
-Nazywam
się Elżbieta i jestem właścicielką tej okazałej posiadłości do której bezprawnie
wtargnęłaś dlatego wynoś się, prędko! – zawołała Elżbieta.
-Nie,
błagam... Ja... nie mogę tam wyjść. Oni mnie zabiją – oznajmiła roztrzęsiona
Beata.
-Zwariowałaś
chyba! – oburzyła się kobieta podchodząc do drzwi.
-Nie!
Proszę tego nie robić! – krzyczała nadal Beata próbując dojść do rozumu
starszej kobiety.
-O
nie! Nie będzie mi nikt rozkazywać w mojej posiadłości! – usiłowała
przekrzyczeć Beatę, starsza pani – Otwieram drzwi! – dodała.
-Nie...błagam,
oni nas pozabijają – szlochała Beata.
-Proszę
mi ich pokazać! Gdzie oni są? – zapytała starsza kobieta
-Ja...
Nie rozumiem! Było ich pełno wszędzie – powiedziała trochę spokojniejsza a
zarazem naprawdę zdumiona Beata.
-Chodź
ze mną, odprowadzę Cię do bramy i powiem jak wrócić do miasta.
-Ale
ja chciałam wrócić jednak brama wyjściowa była zamknięta.
-Dobrze,
w takim razie wezmę tylko płaszcz i klucze. Wreszcie się ciebie pozbędę.
Obie
szły w milczeniu.
Minęło
kilka minut i już widać było bramę gdy nagle...
-Brać
ją! Mamy nową ofiarę! Moja młodość i piękno powrócą! – krzyknęła starsza
kobieta.
Beata
natychmiast skojarzyła fakty. Kobieta mordująca młode dziewczyny by zachować
urodę i młodość na zawsze. Imię też idealnie pasowało. E.B. to nie kto inny
jak...
-Elżbieta
Batory!
-Krwawa
Hrabina, jak kto woli. Tak zgadza się, to ja! Nie spodziewałam doprawdy że się
tego domyślisz. Innym to zajmowało o wiele więcej czasu, czasami niektóre
dziewczyny były na tyle głupie że wcale nie kojarzyły faktów. Niestety, długo
się tą wiedzą nie nacieszysz.
Nagle,
znikąd pojawiła się cała chmara nieumarłych.
-O
nie! Nie dostaniecie mnie – krzyknęła Beata uciekając.
-Cha,
cha, cha i tak nie uciekniesz! Będę mieć twoją młodość i urodę. Będziesz moja!
– wrzasnęła Elżbieta.
Ostatnie
zdanie Elżbiety dudniło w głowie Beaty przez cały czas ucieczki. Beata nie mając
już gdzie uciekać, z wielkim trudem wspięła się na mur. Przeskakując go
zawadziła o linę zawieszoną na drzewie. Owinęła się ona mocno wokół szyi Beaty…
***
Kilka dni później, gdy rodzice Beaty wrócili z
wyjazdu, zastali córkę powieszoną w swoim pokoju. Policja uznała, że to było
samobójstwo, jednak tylko jedna osoba wie co wydarzyło się naprawdę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz