Konkurs
Piosenki Eurowizji. Największa tego typu impreza w Europie, prawdopodobnie też
na świecie. Oglądalność festiwalu sięga 140 milionów. Impreza przygotowywana
jest przez długie miesiące by przez 3 dni w roku przynieść rozrywkę, uciechę
spragnionym muzyki europejskiego formatu. Polska nadal nie podjęła decyzji o uczestnictwie. Ale znając dobrze nasze TVP wszyscy wiemy jaki będzie tego finał... I pewnie drugi rok z rzędu tłumacząc się problemami finansowymi usłyszymy negatywną odpowiedź.
Pomyśleć by można: No trudno, nie w tym roku to w następnym weźmiemy udział.
Dla większości fanów festiwalu jest to jednak żadne tłumaczenie i żadne
pocieszenie. Kiedy w roku 2012 fani z bólem sercem wybaczyli, bądź nie,
Telewizji Polskiej wycofanie się z konkursu po cichu licząc, że - zgodnie z
zapowiedziami rzecznika TVP - jest to chwilowa przerwa związana z
wykorzystaniem środków finansowych na rzecz Euro2012 i Olimpiady w Londynie,
tak brak naszego udziału w roku 2013 jest dla wszystkich niezrozumiały.
Telewizja Polska kpi sobie ze swoich widzów. Jak donoszą fani - i co miałem
okazję sam też zaobserwować - TVP nad wyraz dużo w roku 2012 mówiło o Eurowizji
a to za sprawą Buranovskich Babushek, które zrobiły furorę w całej Europie, to
dzięki reprezentantowi Wielkiej Brytanii, bardzo znanemu artyście Engelbertowi
Humperdinck czy zjawiskowej Loreen, zwyciężczyni Konkursu, której „Euphoria”
zachwyciła publiczność i stała się europejskim hitem emitowanym przez większość
rozgłośni radiowych. Czemu TVP nie dbało o równie dużą promocję w latach poprzednich?
Rzeczniczka argumentowała nasz brak udziału w roku 2012 również tym, że w
latach ubiegłych nasze wyniki w konkursie były niezadowalające. Osobiście
uważam takie tłumaczenie, za "tłumaczenie wyjęte z dupy" - cytując Karolinę Korwin Piotrowską... Czy nie
wystarczy zadbać o dobrą promocję festiwalu? Czy chociażby przedstawić go w godny sposób by
zachęcić przodujących artystów do wzięcia udziału? A nie jak to miał
okazję zrobić szanowny pan Maciej Orłoś w jednym z wejść
Teleexpressu wyśmiewczo nazywając występ Buranovskich Babushek występem GODNYM
Eurowizji. Ktoś chyba nie załapał żartu idącego z "Party for
everybody"... Ironizując powiem tak: Wielka szkoda, że występ był aż tak „godny” by zająć drugie
miejsce i przyćmić prawie wszystkie polskie występy w konkursie. Oj TVP, TVP… Kolejne wydarzenie, o którym było głośno wśród fanów też
może wydać się interesujące dla Was. Jak wszyscy wiedzą, Eurowizja 2012 nie znalazła
miejsca w ramówce TVP natomiast znalazła miejsce, jako tło dla Pani Redaktor
prezentujących informacje również w Teleexpressie. Można pomyśleć, że ktoś
wyżej ustawiony uznał: „Chcecie Eurowizji? To macie!”. Jest to bardzo
krzywdzące podejście do fanów festiwalu.
Pocieszającym,
choć nie bardzo, faktem jest organizacja przez Polskę Eurowizji Dla Młodych
Tancerzy w roku 2013 (konkurs odbędzie się w Gdańsku w Operze Bałtyckiej). Może
to mały krok zbliżający nas do aktywniejszego i bardziej zaangażowanego udziału
w konkursach z cyklu „Eurowizja”. Przecież prócz sromotnych porażek miewaliśmy
też swoje 5 minut a też zdarzyło nam się święcić triumfy. Przypomnijmy te
chwile…
Poza tym nie
narzekajmy aż tak bardzo. Spora część fanów okrutnie przeżywa każdą naszą
porażkę, niepotrzebnie nazywaną porażką. Czy porażką można nazwać dostanie się
do finału konkursu? Czy 7 miejsce jest porażką? Wcale nie musimy być w czołówce
rankingu. Nikt nie mówi, że mamy wygrywać! Reprezentujmy tylko godnie nasz
kraj. To wystarczy. Po przerwie w udziale bardzo miło będzie się dostać
przynajmniej do finału. Mi by to w zupełności wystarczyło.
Przyznam szczerze,
że dla mnie, jako fana, największym ciosem było ostatnie miejsce Magdy Tul w półfinale
konkursu. Litości! Choreografia była słaba to przyznać muszę a i wokalnie nie
wyszło najlepiej – wybacz Magdo, jeśli to czytasz, próby wychodziły Ci o wiele
lepiej – ale ogólne wrażenia po występie nie były najgorsze. W naszym półfinale
mogliśmy zobaczyć dużo gorsze występy np. Portugalię czy nawet wychwalaną nie wiedzieć,
czemu Norwegię. Uważam, że mogliśmy powtórzyć sukces Isis Gee. Miejmy to
ostatnie miejsce, ale w finale.
Nie mogę nie wspomnieć też o formacie Polskich preselekcji. Często się narzeka, że są
małe, że zgłoszone są słabe piosenki, że te dobre nie wiedzieć, czemu przegrywają
z tymi gorszymi. Szwecji nigdy nie dorównamy formatem (A wielka szkoda!
Wyobraźcie sobie ogromną trasę festiwalową po Polsce transmitowaną przez
telewizję!) to oczywiste, jednak nic nie stoi nam na przeszkodzie by
skomponować i zaprezentować utwór, który stać by się mógł godnym przebojem
reprezentującym nie taki zły kraj, jakim jest Polska. Śmiem nawet twierdzić, że
to właśnie brak chęci działania jednej ze stron – nie powiem na głos której –
byłby tu największym problemem. Apeluję, wystarczy chcieć! Narzekacie na poziom
piosenek. Siła jest w nas drodzy fani! Zabierajcie się do roboty i namawiajcie swoich
ulubionych artystów do wzięcia udziału. Nie narzekajmy na mały format naszych
preselekcji. Są kraje, które wcale ich nie mają lub mają jeszcze mniejsze.
"Cieszmy się z małych rzeczy… "
Znakomicie uchwycony temat,brawo.
OdpowiedzUsuń